Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wspólna historia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna -> Gry i Zabawy :)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
VampireGirl
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mystic Falls :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 21:23, 08 Lut 2010    Temat postu:

Weszłam do salonu, gdzie stała zdenerwowana Samantha.

- Jezu, Olivia, gdzie ty byłaś?! Wiesz jak się martwiłam?!
- Byłam na spacerze - mruknęłam cicho. - Jeszcze się nie zjawił?
- Skąd wiesz, że w ogóle jest już w mieście?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.

Usiadłam na kanapie i podwinęłam kolana pod brodę. Sam usiadła obok mnie i przytuliła do siebie.

- Będzie dobrze.

Mimo że te słowa miały mi pomóc podziałały na odwrót. Nawet w jej głosie słychać było strach. Wszyscy baliśmy się Dracke'a. Był wyjątkowo silny i szybki, nawet jak na wampira. Był praktycznie jak król. Zresztą większość naszej rodziny była wampirami i już dawno wyrobili sobie opinię.

- Olivia, co zrobisz jeśli on tutaj przyjdzie?
- Jezu, nie wiem - odparłam, a po moim policzku spłynęła łza

Nie wiedziałam co miałam zrobić. Nie mogłam z nim walczyć. Dracke jest zbyt silny, a ja krótko jestem wampirem, więc nie miałam z nim szans. Co mi pozostawało? Ucieczka? Nie, dziękuję, nie mam zamiaru uciekać. Jeśli chce to niech mnie zabije, ale z godnością. Nie mam zamiaru prosić o litość. Nagle coś huknęło na dachu, a zaraz potem w pokoju obok i obie z Samanthą podskoczyłyśmy ze strachu. Wstałam, a Sam siedziała i rozglądała się ze strachem. Wtedy drzwi do salonu otwarły się się. Stał w nich przystojny szatyn, niedbale oparty o framugę i rozglądał się dookoła z kpiącym uśmiechem.

- No, no. Nieźle się tutaj urządziłyście - wypowiedział aksamitnym głosem Dracke.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Pon 21:40, 08 Lut 2010    Temat postu:

Martha uciskała moją klatkę piersiową i wpijała swoje suta w moje. Ten pocałunek dawał mi mnóstwo rozkoszy co mną wstrząsnęło. Chialem ja obiąc, ale sie opamietałem. Zrzuciłem ją z siebie. Po czym wparowałem do domu wywarzając drzwi. Wbiegłem do pokoju, gdzie przebywała cała trójka. Widzą Dracke'a zblizajacego sie do dziewczyn Podbiegłem do niego z kołkiem w dłoni i zamachnąłem się. Sukin syn zrobił unik.

- Widzę Kuzyneczki, ze macie ochroniarza! Kael! Jak miło cie widziec. Moja siostrzyczka juz sie przywyitała?
- Ty draniu! Zabiję cię!!- Krzyknałem.
- Nie machaj tak tym kołkiem bo się skaleczysz. Heh.- prychnął.
- Dopadnę cię Dracke!

Wampir tylko wzruszył ramionami i wyszedł mówiąc.

- No cóż dziewczynki. Miło było. Następnym razem lepeij dobierzcie sobie przyjaciół.

Dracke zniknął. Niepokoiła mnie myśl, że juz tu jest. Spojrzałem na sparalizowane dziewczyny. podszedłem do nich i przyklęknąłem do leżącej Olivii, pewnie oberwała od tego idioty. Wyjąłem z kieszeni jej wisorek i oddałem jej mówiąc.

- To chyba twoje.- W tedy zobaczyłem jej oczy. Były głębokie... potrząsnąłem głową. Wstałem i wsyzedłem usmiechajac się do nich rzyucajac na koniec.- Wszystko bedzie dobrze. Uważajcie na niego. Samantho masz obowiązek powiedziec jej prawdę! Wasz ród może zmienic ten świat w krainę śmierci. Jesteś starsza i zostałaś wtajemniczona. Powiedz jej wszystko, albo ja to zrobie... W swoim czasie.

Wyszedłem nie zcekajac na ich odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VampireGirl
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mystic Falls :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 22:01, 08 Lut 2010    Temat postu:

- A żebyś wiedział - odparłam z godnością. - Świetnie tu sobie mieszkamy i cię nie potrzebujemy.

Dracke uśmiechnął się pobłażliwie.

- Nie drażnij mnie, kuzyneczko.
- Ani ty mnie!
- Pokazać ci jak się walczy?
- Z chęcią!

Samantha próbowała go powstrzymać, ale wziął zamach i z całej siły przywalił mi w klatkę piersiową. Poleciałam na plecy i w jednej chwili nie mogłam złapać powietrza. Leżałam tak, kiedy usłyszałam kolejny dzisiaj huk i nasze drzwi wyleciały z zawiasów. Do salonu wbiegł chłopak. Rozpoznałam go. To jego wyczułam dzisiejszego wieczora na ulicy. Nie wiedziałam jak się nazywa, ale musiał znać skądś Dracke'a. Zamachnął się na niego kołkiem, ale mój kuzyn ze swoim refleksem szybko się uchylił.

- Widzę Kuzyneczki, ze macie ochroniarza! Kael! Jak miło cie widziec. Moja siostrzyczka juz sie przywitała? - więc Martha przyjechała z nim. Jeszcze gorzej.
- Ty draniu! Zabiję cię!! - chłopak był bardzo zdenerwowany.
- Nie machaj tak tym kołkiem bo się skaleczysz. Heh. - Dracke prychnął na znak pogardy.
- Dopadnę cię Dracke!

Nie widziałam zbyt wiele, bo obraz zaczął się zamazywać. Spostrzegłam tylko, że Dracke wychodzi, a tajemniczy chłopak klęka przy mnie. Poczułam coś chłodnego w dłoni.

- To chyba twoje - szepnął.

Spojrzałam na rękę, w której leżał mój wisiorek, który zgubiłam podczas tamtego polowania. Chciałam wykrztusić słowa podziękowania, ale nie mogłam. Nawet oddychanie sprawiało mi ból. Mimo że Dracke nie walnął mnie z całej siły odczuwałam to każdą częścią ciała. Wiedziałam jedno - będę musiała uciekać albo popełnić samobójstwo. Ale ten chłopak... Był... miły? Nie wiedziałam dlaczego przyszedł i oddał mi wisiorek. Może po prostu żal mu się zrobiło, a może jest taki jak ja? Może również jest dobrym wampirem? Wtedy chłopak wstał i rzucił:

- Wszystko będzie dobrze. Uważajcie na niego. Samantho, masz obowiązek powiedzieć jej prawdę! Wasz ród może zmienić ten świat w krainę śmierci. Jesteś starsza i zostałaś wtajemniczona. Powiedz jej, albo ja to zrobię... W swoim czasie.

Chłopak wyszedł. Patrzyłam chwilę na wyważone drzwi, a potem skierowałam pytające spojrzenie w kierunku Sam. Ta spojrzała na mnie zdziwiona i otworzyła usta, aby coś powiedzieć. Nie wiedziałam co, bo wtedy ogarnęła mnie ciemność...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Wto 10:26, 09 Lut 2010    Temat postu:

Noc miała się powoli ku końcowi. Stałem na dachu budynku, z którego widziałem stację benzynową a tam zegar wskazujący godzinę czwartą. Westchnąłem. Księżyc skrył się za chmurami a delikatny wiatr muskał moja twarz.

- Widzę, że zabawa się zaczęła.- Powiedział Adam podchodząc do mnie.
- Istotnie. Trochę się boję...- Przyznałem z niechęcią.
- Nie jesteś jedyny przyjacielu.

Spojrzałem na łowcę z bladym półuśmiechem.

- Jak myślisz zdołamy pokonac Dracke'a?- Spytałem.
- Myślę, że jeśli to dobrze rozegramy...
- Dracke jest przebiegły. Już raz wywiódł nas w pole.
- Owszem... Szkoda, że w tedy nas opuściłeś.
- Nie miałem wyjścia. Padło na mnie zbyt wiele podejrzeń.- Odparłem twardo.
- Tak to prawda, ale...
- Wiem, że wszystko się wyjaśniło, ale nie umiałbym spojrzeć Aleksowi w oczy.
- Unosisz się przyjacielu zbyt wielką dumą.
- Możliwe... Noc była długa i wile się zdążyło wydarzyć. Potrzebuję odpoczynku.
- Tak... Należy ci się.

Nagle na dach wskoczyło piec wampirów i zostaliśmy otoczeni. Odziani w czarne szaty w kapturach zasłaniających twarz. Adam i ja sięgnęliśmy po broń. Ja po kołek a Adam po kuszę znajdujacą sie na jego plecach....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VampireGirl
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mystic Falls :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 15:56, 09 Lut 2010    Temat postu:

Otwarłam oczy i ujrzałam nad sobą zatroskaną twarz Samanthy. Kiedy spostrzegła, że się ocknęłam odetchnęła z ulgą.

- Jezu, dziewczyno, wiesz jakiego mi strachu napędziłaś? Już miałam cię wieźć do szpitala.
- Nie ma potrzeby - podniosłam się z kanapy, gdzie zapewne położyła mnie Sam. - Naprawiłaś drzwi? - zapytałam patrząc w miejsce, gdzie przed chwilą leżały drzwi. Teraz były na swoim miejscu

Samantha uśmiechnęła się przebiegle. Poczułam, że znowu zaczyna boleć mnie głowa. Nagle zaczęły wracać obrazy z tego, co przed chwilą się wydarzyło. Przypomniałam sobie Dracke'a, który mi przywalił, chłopaka, który właściwie nas uratował i to, że mówił coś do Sam... Niewiele z tego zrozumiałam, ale wiedziałam, że mówi coś o jakiejś tajemnicy, który ona zna, a ja nie. Spojrzałam na nią i zapytałam:

- Samantho, o czym mówił tamten chłopak? I czy ty go znasz? Skąd znał twoje imię?
- Owszem, znamy się... A przynajmniej kiedyś znaliśmy. Ale to już nieważne. Widzisz Olivio, nad naszym rodem wisi wielka przepowiednia, która głosi, że nasz ród może pozbyć się z Ziemi ludzi i zostawić tylko parę jako jedzenie.
- Ale... jak to ma się w ogóle stać? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Lepiej usiądź. Opowiem ci wszystko od początku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Wto 18:21, 09 Lut 2010    Temat postu:

Staliśmy z Adamem ramię w ramię. Wampiry zdjęły swoje kaptury. Mogłem się domyślic... Zdeformowane szare twarze, uszy jak u elfa i rysy pyska jak u golema. Co za straszne istoty. Całkowicie oddały się mrocznej potędze Rodu Kayne. Skoro te istoty ponownie przybyły na ziemię oznacza to, że do życia wrócił i Marcus... Głowa całego zasranego wampirzego rodu. Zacisnąłem kołek i pędem ruszyłem na pierwszego z brzegu potwora. Zblokował mój cios. Podciąłem go nogą, po czym szarpnąłem za ramię i cisnąłem nieco dalej. Usłyszałem za sobą kroki. Pochyliłem się a drugi z wampirów przeleciał nade mną rozpędzony jak bolid formuły pierwszej. Adam celnie strzelił z kuszy w trzy pozostałe wampiry i pozbył się ich.

- Widzę Kaelu, ze wyszedłeś z wprawy.
- Chyba przyda mi sie porządny trening.- mówiąc to wykonałem kopnięcie z półobrotu, które powaliło wampira a ja wbiłem kołek w jego serce.

Ostatni z krwiopijców uciekł.

- To było ostrzeżenie.- powiedział Adam.
- Tak. Pojawienie się tych potworów potwierdza pojawienie się Marcusa.
- Zmywajmy się stąd. Potrzebujesz snu.
- Zgoda!

Obaj wróciliśmy do mojego domu. Sytuacja nie jest w różowych barwach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Śro 10:22, 10 Lut 2010    Temat postu:

Wróciłem z Adamem do domu. Zgodziłem się, żeby u mnie zamieszkał. sytuacja była taka, że lepiej było trzymać się razem. Zapadłem w sen. Śniła mi się przeszłośc.

Siedziałem w swoim starym mieszkaniu zaraz po przemianie. Czułem wzbierający we mnie głód. Chciałem uciec... Zniknąć lub zapaść się pod ziemię... Wstałem tak jak byłem ubrany i wybiegłem zostawiając za sobą swoja smutną przeszłość. Kate nie żyła a więc ja nie miałem już nikogo na tym świecie. Biegłem bez przerwy przez długi czas. Nie wiedziałem, która jest godzina. Wbiegłem do lasu. Usłyszałem głosy.

- Dracke! Już zbyt długo panoszysz się na tym świecie! Zbliża się twoja godzina pieprzony krwiopijco!
- Ha, ha, ha! Mój ulubiony łowco Adamie Neex nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.

A więc to był Dracke. Poczułem nieprawdopodobny przypływ gniewu. Łowca wampirów zaatakował Dracke'a kołkiem. Wampir był jednak szybszy. Znalazłszy się za Adamem kopnął go w plecy a ten padł. Zacisnąłem pięści i wyszedłem z kryjówki.

- Aaaa to ty!- Wykrzyknął z uśmiechem wampir.- Szukałem cię. Wpadłeś w oko mojej siostrze. Skoro jesteś jednym z nas to przystań do naszej rodziny. Martha się ucieszy.
- Zapomnij potworze! Nie trzymam z mordercami!
- A-a.- powiedział grożąc mi palcem wskazującym jak małemu dziecku.- Bardzo niegrzeczny z ciebie wampirek. Jesteś jednym z nas. Drapieżnikiem. Musisz zabijac.
- Dobrze. W takim razie zabiję, ale ciebie.
- Że co do cholery?!

Nie wiem jak to zrobiłem ale znalazłem się tuż przy moim rywalu i zadałem mu cios pięścią w twarz. Wampir obrócił się o 360 stopni, zatoczył się i padł na kolana.

- No szwagier. Masz krzepę.- Powiedział wycierając krew z nosa.

Podbiegłem i wykonałem kopnięcie z wyskoku. Dracke uderzył o drzewo, które złamało się w pół. Adam wstał na równe nogi podbiegł do Dracke'a. Byłem tam szybciej i odepchnąłem łowcę. Dracke rzucił się na mnie i wgryzł mi się w klatkę piersiową. Z zakrwawioną twarzą powiedział.

- Neex! To dopiero początek. Jeszce się spotkamy.
- Ty sukinsynu!- Krzyknął Adam i wbił Dracke'owi kołek w nogę. Wampir uciekał i utykał.

Adam podszedł do mnie.

- Skończ ze mną.- Powiedziałem.
- Nie zasłużyłeś na śmierc. Też jesteś wampirem prawda?
- Chyba na to wychodzi. Zmieniła mnie jego siostrunia.- Powiedziałem wstając.
- Chyba potrzebujesz krwi.- Stwierdził Adam.
- Jak zobaczysz jakieś zwierze to mi powiedz.
- Chodź. Wygląda na to, że masz niewyrównane rachunki z tym draniem.
- Istotnie.

Po tej scenie zobaczyłem kolejną scenę. Treningi u łowców. Byłem tam jedynym wampirem i wszyscy patrzyli mi na ręce. Tylko Adam trzymał moją stronę. Pewnego dnia odwiedziła nas wampirzyca. Samantha. Przybyła nas ostrzec. Dracke był jej kuzynem i wraz ze swoją siostrą. Postanowił przywrócic do życia wytępione wampiry. W tedy udało nam się ich pokonac.


Szamotałem się przez sen. Po chwili poczułem promienie sloneczne na twarzy.

- Co jest kuźwa!- Zakląłem.
- To był jedyny sposób, żeby cię wybudzic z tego koszmaru.
- Która godzina?- Zapytałem.
- Dziesiąta trzydzieści. Zjesz jajecznice?
- Odwal się.

Adam spojrzał na mnie z uśmiechem i wyszedł z pokoju. Ja ponownie zasnąłem i obudziłem o siedemnastej kiedy panowała już ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NissElen
Wampir - dekada



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 324
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sulęcin
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Śro 17:06, 10 Lut 2010    Temat postu:

Wbije się Wam w tą interesującą akcję Very HappyVery Happy



Obudziłam się.

Otworzywszy oczy zobaczyłam czarne ściany ze szkarłatnymi ozdobami, takimi jak obrazy przedstawiającymi stworzenia jakich jeszcze nie spotkałam.
Często czytałam o wampirach, ale myślałam, że to po prostu mity, czy legendy.
Obrazy przedstawiały mężczyznę o długich blond włosach i szkarłatnych oczach.
Był bardzo wysoki. Ubrany w czarną skórę i czerwoną koszulę. Stał niedbale oparty o framugę drzwi, patrząc na mnie z nieukrywaną pogardą.
Spojrzałam na swoje ubrania, moja piękna, biała suknia teraz była pokryta zaschniętym błotem i krwią. Wstałam. Lekko chwiejnym krokiem podeszłam do lustra, które znajdowało się nieco w kącie pokoju.
Zobaczyłam w nim siebie, tyle że nie uwierzyłabym ze odbicie to moja twarz.
Oczy błyszczały jeszcze głębszym błękitem niż wcześniej, a twarz była znacznie bledsza od tej, którą widziałam ostatnim razem w swoim odbiciu.
Na twarzy miałam krew, ale nie pamiętam jak to się stało, że miałam ja na sobie.
Włosy miałam sklejone i poplątane.
Co się ze mną stało?
Gdzie ja jestem?
Dlaczego nic nie pamiętam??

- Witaj Kate. Długo się nie budziłaś – powiedział głębokim głosem- Jestem James Jones.
- K-k-k-kim Ty jesteś?

Bałam się, bałam się spojrzeć na niego i na siebie.
Chciałam tylko stąd uciec, wrócić do domu, przebrać się..zmyć krew z mojej twarz...rąk....

- Jestem Twoim Stwórcą.
- S-s-s-stwórcą ?! - Wydyszałam, czując narastającą we mnie panikę.
Jesteś wampirem Kate. Od teraz będziesz wyższą rasą.

Nagle wszystkie ciemne i mroczne wspomnienia powróciły do mnie
Dzień mojego niedoszłego ślubu. Gdy doszłam do kaplicy wiedziałam, że nie mogę tego zrobić.
Kael , mój drogi Kael... Zraniłam go, złamałam mu serce...
Widziałam to w jego oczach, ale musiałam odejść.
Dracke zamotał mi w głowie, nie widziałam świata poza nim.
Mieliśmy wyjechać... żyć razem daleko stąd.
Oddaliliśmy się powoli w stronę lotniska, gdy nagle chwycił mnie za rękę i zaprowadził do zaułka.
Nie bałam się go, ufałam mu.. Lecz gdy zobaczyłam w jego oczach rządze mordu, zabrakło mi tchu.

Zemdlałam.

Obudziłam sie tutaj, rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu. Czarne ściany i obrazy przedstawiające wampiry nadawały temu pomieszczeniu ponurego klimatu.

Jeszcze raz zmierzyłam wzrokiem wampira stojącego w drzwiach, jakby czekał na to, kiedy otrząsnę się z szoku.

Jestem wampirem. Teraz to zrozumiałam.
Mężczyzna zorientował się, że już przeszłąm największy szok i rzekł
Są tutaj wszystkie twoje rzeczy. Twoje mieszkanie wynająłem jakiemuś człowiekowi.
- Od dzisiaj możesz mieszkać tutaj. Na górze jest dużo pokoi, niektóre są zamieszkałe przez istoty naszego pokroju. Możesz tam robić, co chcesz. Zapraszać gości, pożywiać się.
Jeśli będziesz spragniona możesz pożywić się na dole.
Jest tu dużo ludzi chetnych, by stać się naszym pożywieniem.
Spać możesz spokojnie w swóim łóżku. Okna są specjalnie zabezpieczone, by słońce nie oświetlało naszych pokoi.

W osłupieniu przyglądałam sie mu, gdy opowiadał mi o tym. Wszystkim.
Czy to znaczy, że już nigdy nie wyjdę na słońce?
Czy od teraz pożywiać się będę tylko ...Krwią?!
Pytania tłoczyły mi się w głowie, a ja?
Bałam się zapytać... Bałam się już powiedzieć cokolwiek.



Huk na dolnym piętrze przerwał niechciane wspomnienia powracające od czasu do czasu w najmniej oczekiwanym momencie....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NissElen dnia Śro 17:26, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qwadi
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Chłopak

PostWysłany: Śro 22:16, 10 Lut 2010    Temat postu:

(wracając kilkaset lat wcześniej)

To już 6 dzień pościgu, bez wytchnienia czuję że się zbliżają, dzień tutaj nie wita, śnieżyca całkowicie pochłonęła słońce, wypaczenia.... brudne ścierwo ... chcą mnie dopaść. Śnieg nie ułatwia mi ucieczki i wręcz uniemożliwia zatarcie śladów, opadam już powoli z sił, każdy krok to zmaganie siły woli z własnym ciałem. Ale przetrwam... TAK POSTANOWIŁEM !!

Nie usłuchałem rozkazu, ale jak mógłbym usłuchać ?
Oni odebrali mi Tatyne, jedyną osłodę mego istnienia, śmierć którą im zadałem jednak jest zbyt małą karą, ale nie miałem więcej czasu... musiałem się spieszyć.

NIE ! nie mogę teraz myśleć o przeszłości !! Muszę skoncentrować się na zbliżającej się walce !
Dotrę do świątyni trzech ostrzy już niebawem, tam zyskam przewagę nad wynaturzeniami Różokrzyża, tam pozbędę się pościgu....

Głębokie przemyślenia przerwał widok zamarzniętego jeziora, piękny odbijający blask księżyca lód podsunął mi pomysł jak mogę spowolnić pościg.
Nie wiele myśląc wybiegłem na sam środek jeziora wyjąłem Rana-Aglar, wspaniały Miecz dwuręczny, czarna niczym nie zdobiona na swojej całej długości rękojeść kończyła się ciemno srebrnym wizerunkiem twarzy Suonatar bogini której czci przysięgałem bronić płacąc nawet własnym życiem, oraz którą zdradziłem mszcząc się za śmierć ukochanej. Charakterystycznym elementem broni była jednak jej klinga wspaniała długa nie wyszczerbiona ozdobiona na swej całej długości wytrawionymi fazami księżyca.

Z bronią w pogotowiu wyjąłem mały woreczek z błyskającym pyłem, posypując ostrze wypowiadałem cicho inkantację.

Mimo iż ledwie szeptałem, słowa mocy grzmiały na pustkowiu niczym trzęsienie ziemi.
Spożyłem ostatni eliksir wzmagający wampirze zmysły oraz siłę... Są zwiadowcy mała grupa wypaczonego ścierwa, powykręcane ciała częściowo obdarte z skóry która nie nadążała narastać na zmutowanych cielskach, maszkary z piekła rodem.

Przyjąłem bojową postawę, unosząc miecz przed siebie krzyknąłem:
- NO JUŻ ŚCIERWA, SOBAKI !!

Na efekt nie musiałem długo czekać, ruszyły standardową wyuczoną przez tresera taktyką, trzy wprost na cel dwa po okrężnej atakowały od tyłu z obydwu stron.
Pomyślałem tylko, znam Ci ja wasze sztuczki brzydale. Stojąc w bezruchu czekałem aż nieporadne bestie odpowiednio się zbliżą.

Czułem że moja decyzja była słuszna, wspaniale gładka tafla lodu dla wampira nie stanowiła problemu ale dla tych wynaturzeń była barierą nie do przebycia. Kreatury przewracały się, z trudem próbując wstać. Gdy zbliżyły się wystarczająco blisko skoczyłem z furią do przodu i jednym ruchem miecza ukatrupiłem trzech sukinsynów, krew spryskała moje ciało, zmysły lekko przysłoniła jej woń, jednak rumor wpadających na siebie dwóch wynaturzeń sprowadził mnie szybko na ziemię.
Odwróciłem się i uciąłem obydwa obmierzłe łby bez większego trudu.

W końcu posiliłem się krwią... krwią wartą więcej niż ludzka, z każdym kolejnym łapczywym łykiem czułem jak moje siły wracają.

Nie mogłem jednak długo zabawić, dużo większa grupa stworzeń się zbliżała.
Muszę się spieszyć, tu na otwartym terenie nie miałbym najmniejszych szans.

Więc biegłem pełen świeżo zregenerowanych sił, ku świątyni trzech ostrzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Qwadi dnia Śro 22:23, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Czw 10:30, 11 Lut 2010    Temat postu:

Siedziałem z Adamem przy stole. Rozmawialiśmy. Po tym jak patrzył na mnie mój przyjaciel domyśliłem się, ze wyglądam okropnie. Po chwili walnął pięścią w stół.

- Co jest?!- Zapytałem zaskoczony jego zachowaniem.
- He, he.- Zaśmiał się łowca.
- Możesz mi łaskawie powiedzieć czemu zawdzięczasz to rozbawienie?
- Już wyjaśniam zagadnienie. Otóż mój drogi przyjacielu. Rozmawiałem wczoraj z Aleksem a on zdradził mi sekret jak ostatecznie wyeliminować Marcusa, Dracke'a i Marthę.

Spojrzałem w niego jak w dziesięć centów. Całkowicie mnie zaskoczył. Otrząsnąłem się chociaż nie całkiem i zapytałem pospiesznie.

- Co to za sposób?
- Dowiesz się w swoim czasie. Muszę się spotkać z pewną młodą chociaż nie do końca młodą damą.
- Chcesz się spotkać z wampirzycą?
- Tak.
- Ciekawe... Dobrze idę na miasto. Aha, mam prośbę. Nie sądzę, aby Dracke ponownie naszedł nasze dwie ptaszyny, ale mógłbyś tam pójść i zasugerować, aby nie wychodziły za często z domu?
- Wydaje mi się, że będę miał po drodze. -Odparł Adam z uśmiechem.

Po tej rozmowie obaj wyszliśmy na miasto. Ja postanowiłem się rozejrzeć. Dostałem namiary na miejscowy klub dla wampirów. Dotarłem do lokalu "Szkarłatne natchnienie." Usiadłem przy jednym ze stolików. Był to mały okrągły stolik na trzech nogach, na którym leżał czerwony obrus do samej ziemi. Ściany lokalu były mieszanką szkarłatu i czerni. Fioletowe lampy silnie oświetlały cały lokal. Bar został wykonany z bukowego drewna. Obsługa była podzielona. Połowa z nich to ludzie a połowa to wampiry. Siedziałem przy stoliku z dłońmi splecionymi na stole i czekałem na przyjście kelnerki. Po chwili podeszła do mnie szatynka o miodowym kolorze oczu. Ubrana w czerwoną mini i bluzkę formową z dużym dekoltem , który jeszcze bardziej podkreślany był przez rozpięty guzik. Zaczynałem już rozumieć o co chodzi u wampirów z tym wzmożonym popędem.

- Człowiek, czy wampir?- Spytała delikatnym dźwięcznym głosikiem.
- Wampir.
- Jaką grupę krwi pan preferuje?

Te pytania zaczynały mnie zaskakiwać. Ale właściwie dlaczego się dziwię? Może dlatego, że pierwszy raz jestem w klubie na wampirów i coś zamawiam. Moje inne wizyty w takich miejscach wiązały się z zabiciem właściciela.

- Niech będzie zero RH+.- Odparłem. Wybrałem taką grupę ponieważ, była to moja grupa.
- Oczywiście proszę pana. Już podaję.

Nie trwało to długo. Za jakieś 30 sekund miałem gotową krew. Trunek był podany w kuflu od piwa. Wziąłem łyk i stwierdziłem, że mi smakuje. Z głośników pobrzmiewała z remiksowana wersja utworu Evanascence "Bring me to life." Muzykę tez umieli dobierać nie ma co.

- Co tu robisz?- Zapytałem siedząc plecami do osoby, która stała za mną.
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie kochanie.- Po tych słowach Martha usiadła naprzeciwko mnie.- Tak sie cieszę, że możemy spokojnie porozmawiać.- Powiedziała chwytając mnie za ręce.
- Udawanie słodkiej idiotki zawsze dobrze ci wychodziło.- Odparłem szybko zabierajac dłoń od jej dłoni.
- Powiedz mi szczerze. Dlaczego mi się opierasz. Piłeś moją krew a to oznacza, ze w końcu pękniesz.- Mówiąc to przejechała ręką po dekolcie. Była ubrana w czarną długa suknie. A włosy miała upięte w kok.
- Rób co chcesz ja nie ulegnę.
- Czy mi sie zdaje, czy głos ci zadrżał?
- Daj mi spokój!

Wstałem zostawiłem zapłatę i wyszedłem. Martha podążyła za mną. Stanęliśmy w zaułku przy tylnym wyjściu z lokalu. Martha szarpnęła mnie obracając mnie w swoją stronę i wpiła się w moje usta. Czując jaj zapach trudno mi było się opanowac. Odwzajemniłem pocałunek. Co się do cholery dzieje? Odepchnąłem ją. Wampirzyca wpadła na pobliskie kontenery na śmieci.

- Tfu! Nie próbuj tego więcej.
- Hihihi!- Zaśmiała się z upiorną słodyczą w głosie.- Nie jesteś wstanie mi się oprzeć. Jesteśmy związani na wieczność.
- Prędzej wbiję sobie kołek w serce, niż się z tobą zwiążę.
- Nie bądź nie mądry kotku. Przecież mnie pragniesz...- Mówiąc te słowa zbliżyła się do mnie i obięła. Jej oczy były takie... Piękne. Czułem, że ogarnia mnie to samo uczucie co tamtego dnia.- Krew którą wypiłeś w barze była moją krwią. Tylko specjalny preparat zmienił jej posmak. Skosztowałeś mojej krwi, a raczej cały kufel. Więc nie opieraj się bo wiem że sprawia ci to ból. - Szepnęła mi na ucho.

Martha ponownie złożyła na moich ustach pocałunek. Przywarłem ją do siebie. Cisnąłem na ścianę budynku. Rozkosz rozpalała moje zmysły. Oparłem ja o moje uda. Spleceni ze sobą oddawaliśmy sie chwila rozkoszy. Po chwili zobaczyłem w głowie przebłysk twarzy...Kate! Zupełnie, jakby kazała mi przestać. Puściłem Marthę z objęć.

-Nie... Odpieprz się ode mnie suko! i powiedz swojemu bratu, że łowcy dobiorą mu się do dupy!- Po tych słowach pobiegłem przed siebie. Musiałem odetchnąć. Po drodze plułem na chodniki tylko po to, żeby pozbyc sie smaku jej ust. Niech to jasna cholera... Wypiłem jej krew!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Czw 20:37, 11 Lut 2010    Temat postu:

Wypiłem jej krew! Wypiłem jej krew! Jej krew!- Ta myśl nie dawała mi spokoju. Biegłem ile sił w nogach. Cholera dlaczego właśnie ja... Czy moje życie a raczej nieżycie nie jest już dostatecznie pochrzanione? Szlag! Stanąłem opierając się o ścianę jakiegoś budynku. Dyszałem jak maratończyk po skończonym biegu. Nagle zwróciłem uwagę na zbiegowisko ludzi. Gapie gromadziły się pod jakimś wieżowcem. Zaciekawiony podszedłem bliżej. Zapytałem pierwszego z brzegu mężczyznę.

- Co się tutaj dzieje?
- Panie to jakaś wariatka! Weszła na dach i mówi, że skoczy.
- Daj pan spokój!- Odezwała sie kobieta stojąca obok.- Ta biedna kobieta straciła swojego męża. A dzisiaj na dodatek zmarł jej synek. Zarazili go w szpitalu. Miał HIV.

Przeszedł mnie dreszcz na dźwięk tego ostatniego zdania... Co za nieszczęście. Moje życie to pikuś w porównaniu z tym. Wtem spojrzałem na tą kobietę na dachu i zorientowałem się, że to ta płomiennowłosa piękność ze zdjęcia. To była żona tego faceta, którego zabiła Olivia... Ech gdyby wiedziała pewnie by się załamała. Nie moge dopuscic do tego smaobójstwa...

Pobiegłem na ten wieżowiec. Bardzo szybko znalazłem się na dachu. Kobieta stała na krawędzi. Była ubrana w białą zapinaną bluzkę, dżinsy i kozaki. Było chłodno więc kobieta marzła. Powoli podchodziłem bliżej.

- Spokojnie proszę pani. Niech tego pani nie robi.
- A nioby dlaczego? Moje życie straciło sens. Mój mąż i synek odeszli z tego świata. Czy to coś złego, że pranę do nich dołączyć?- Rozpaczała kobieta.
- Ależ... Oczywiście, że nie... Tylko proszę się zastanowić. Czy pani mąż by tego chciał. Czy chciałby aby pani popełniła samobójstwo? On na pewno chce pani szczęścia. On jest przy pani. Zawsze będzie. Tak samo pani synek.

Podszedłem bliżej i w momencie, kiedy kobieta była rozkojarzona szybko ja pochwyciłem i zestawiłem z krawędzi. Staliśmy tak w objęciach. Jej piwne oczy migotały jak gwiazdy, ponieważ były załzawione. Kilka kropel spływało jej po piegowatych policzkach.

- Jak ci na imię?-Spytałem.
- Bonie.- Odpowiedziała. Po czym załkała i wtuliła się we mnie wycierając łzy.
- Płacz Bonie, płacz. To ci dobrze zrobi. Gdzie mieszkasz? Odprowadzę cię. A może masz jeszcze jakaś rodzinę? Może kogoś powiadomić?
- Nie... Nie mam nikogo innego...- Odpowiadała łykając kolejne łzy.- Mieszkam na Lion Road 24.
- Dobrze w takim razie zaprowadzę cie tam.

Bonie ledwo stała na nogach. Po chwili straciła przytomność. Biedactwo... Wziąłem ja na ręce i zszedłem z dachu. Doszliśmy do jej domu. Biały, mały i z ogródkiem. Kobieta ocknęła się i dała mi klucze, abym otworzył drzwi. Wprowadziłem ją do salonu. Usiadła na kremowej sofie. Dałem jej szklankę wody. Wypiła jednym duszkiem. Usiadłem obok niej. Była zziębnięta.

- Chcesz herbaty?- Zapytałem.
- Nie...- Odparła potrząsając głową.- W barku jest koniak.

Wstałem i podszedłem do barku obok sofy. Nalałem koniaku do kieliszka i podałem jej.

- A Ty?- Zapytała.
- Dziękuję.- Odparłem.- Nie mam ochoty.- Dodałem z uśmiechem. Po czym siadłem ponownie obok mnie.
- On mnie zdradzał...- Wyjąkała.
- Słucham?- Spytałem zdziwiony.
- Max. On mnie zdradzał. Tamtej nocy zanim zabiło go to zwierze... Spotkał się z jakąś dziwką... Dlaczego on to zrobił? Dlaczego mnie zdradzał? Czy jestem juz nieatrakcyjna? Nie byłam dla niego dostatecznie dobra?- Po tych słowach znowu zapłakała.
- Nie Bonie. To nieprawda.- Powiedziałem biorąc ja w objęcia.- Jesteś piękną kobietą Bonie.- Otarłem jej łzy. Jej piwne oczy. Spoglądały na mnie z nadzieją.
- Przytul mnie...

Wiedziałem, że potrzebuje bliskości. Więc zrobiłem to o co prosiła. Bonie położyła swoja dłoń na moim torsie i zaczęła gładzić moja koszulę. Ja odruchowo gładziłem jej włosy. W tedy spojrzała na mnie tak, jak jeszcze nigdy żadna kobieta na mnie nie patrzała. Jej twarz zbliżyła się do mojej.

- Pocałuj mnie. Powiedziała.
- Nie mogę...
- Możesz. Chcę tego. Proszę.. Pocałuj mnie.
- Bonie ja...

Pocałowała mnie. Trwało to kilka sekund. Osunąłem ją.W tedy zobaczyła moje kły.

- Boże ty jesteś!
- Tak... Jestem wampirem. Mam na imię Kael.
- Kaelu... Może moja prośba zabrzmi dziwnie...Ale... Czy mógłbyś dać mi poczuć jak to jest przespać się z wampirem a potem mnie zabić? Ja nie chcę już żyć. Mam dość.
- Bonie... Ja nie mogę...
- Proszę cię. Zrób to dla zranionej przez życie kobiety...
- Bonie... Ja nie powinienem.
- Zrób to!- Krzyknęła rozbijając kieliszek i kawałkiem szkła przecięła sobie żyłę na ręce i w okolicy szyi.- Zrób to!

Poczułem zapach krwi. Upojny i rozkoszny. Swoją ranną ręką dotknęła mej twarzy. Chwyciłem ją i polizałem. Jej krew była wyśmienita. Poddając się żądzy krwi zacząłem wysysać z niej czerwony nektar. Robiłem to delikatnie. Bonie zaczynała płonąć z rozkoszy. Zbliżyła swoje usta no moich. Całowaliśmy się. Kiedy spojrzała na mnie powiedziałem jej.
- Wsłuchaj się w mój głos. Jesteś senna. Zaśniesz a kiedy się zbudzisz nie będziesz pamiętała tego co tu zaszło.

W mgnieniu oka Bonie zasnęła. Wykurowałem jej rany. Posprzątałem kawałki szkła po kieliszku i wyszedłem z domu. Kilka chwil później spotkałem Adama, który szedl z... Samanthą? Tak to była ona.

- No dobrze, że cię widzę Kael.
- To z Samanthą miałeś się spotkać?- Spytałem oniemiały.
- Tak. Ona wie, gdzie ukryty jest miecz Św. Jerzego.
- Ten którym zabił smoka?
- Dokładnie Kaelu.- Powiedziała Samantha.- Tylko tą bronią będziemy wstanie zabić Marcusa. Na Marthę i jej brata starczą kołki, ale ich ojciec... To zupełnie inna siła.
- Rozumiem. Chodźmy więc.
- A ty co taki roztrzęsiony? Stało się coś?- Spytał Adam.
- Wyjaśnię ci później. Ruszajmy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VampireGirl
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mystic Falls :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 21:59, 12 Lut 2010    Temat postu:

- Czyli, że Dracke chce, żeby nasz ród przejął władzę nad światem? - wyjąkałam przerażona patrząc na Samanthę.
- Tak...
- Co za... - zaczęłam szukać odpowiedniego słowa, ale żadne nie było dość dobre, żeby nazwać tak Dracke'a.

Opadłam na kanapę i spojrzałam na Samanthę. Miała smutną minę. Bała się, jak ja. Nie poradzimy sobie same z naszym psychicznym kuzynem.

- Olivio, jest jeszcze coś... - zaczęła cicho Samantha.

Wybałuszyłam oczy. Przed oczami przelatywały mi różnorakie wydarzenia. Ale co jeszcze mogło się stać? Zapytałam o to głośno Samanthę. Ta spojrzała zrezygnowana. Wyglądała, jakby właśnie się poddała.

- Marcus wrócił - wydusiła z siebie cichy głosem.

Jezu... A ja myślałam, że gorzej być nie może. Najpierw wraca nas demoniczny kuzynek, a teraz jeszcze jego ojciec. Teraz już wiem dlaczego Samantha była taka przybita. Z Marcusem nie wygramy. Jest najpotężniejszym z wampirów.

- Boże, Sam, zginiemy - po moich policzkach spływały łzy.

Samantha przytuliła mnie.

- Nie, nie zginiemy. Jest jedno wyjście. Pamiętasz tego chłopaka, który nas przedtem uratował?

Skinęłam głową. Jak mogłabym go zapomnieć?

- To wampir, ale jest dobry - kontynuowała Samantha. - Pracuje w spółce z łowcą wampirów. On nam pomoże.

Roześmiałam się histerycznie.

- Myślisz, że jakiś łowca zabije Marcusa?
- Z naszą pomocą. Olivio... Nigdy ci tego nie mówiłam, ale jest sposób, żeby zabić Marcusa. I ja wiem jaki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qwadi
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Chłopak

PostWysłany: Sob 3:10, 13 Lut 2010    Temat postu:

Minął kolejny dzień, jednak dzięki krwi innych spokrewnionych przemierzyłem znacznie większą drogę niż przez ostatni tydzień.

Oto ona świątynia Trzech Ostrzy, postawiona w tym nieprzystępnym miejscu przez antycznych spokrewnionych, żaden wampir nie odkrył jej prawdziwego przeznaczenia, wiadomo tylko jedno... To niesamowite miejsce, proste grafitowe mury grube u podstawy na kilka metrów pną się ku górze wysoko zamykając się w jedną zwartą bryłę o kształcie przestrzennego rąbu. Prostota bryły budynku niesamowicie kontrastuje z trójkątnymi wrotami, wielkie żeliwne drzwi okute były płaskorzeźbami przedstawiającymi antyczne rytuały, na każdym postacie bez twarzy były poświęcane jakiemuś bóstwu przez trzech spokrewnionych właśnie trzema ostrzami. Przez chwilę zapomniałem o pościgu zacząłem studiować nieznany mi jeszcze język run który przeplatał sceny z rytuału, jednak po krótkim czasie zaprzestałem.

Pchnąłem wielkie drzwi wytężając całą swoją siłę, z wielkim rumorem świątynia stanęła otworem, wszedłem do środka. Wiedziałem że to miejsce stanie się moim grobowcem bądź polem chwały. Nie było już odwrotu, wynaturzenia były już tak blisko... Słyszałem szaleńcze piski i skomlenia które wydawały z siebie...

..... ALE CO TO ?!
powiedziałem sam do siebie, usłyszałem też świst bicza... Musi z nimi być jeden bądź więcej treserów. Walka będzie o wiele cięższa niż myślałem...

Nie tracąc więcej czasu rozpocząłem przygotowywać się do obrony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Sob 10:57, 13 Lut 2010    Temat postu:

Samantha, Adam i ja przemierzaliśmy ruiny w lasie za miastem. Dotarliśmy do tamtejszych kurhanów. Noc była młoda a pełnia księżyca oświetlała praktycznie wszystko.

Budynek kurhanu był mały w kształcie prostokąta. Obok stała mała rzeźba przedstawiająca św. Jerzego z mieczem.

- Od kiedy to chrześcijanie budują takie rzeczy?- Spytalem.
- Kaelu żyjesz zbyt krótko, aby to wszystko wiedzieć.- Odparła Samantha.

Schody prowadziły w dół do wnętrza kurhanu. Adam zapalił pochodnię.

- A co z Olivią? jest bezpieczna?
- Tak Kaelu.- Powiedziała wampirzyca.- Mam przyjaciółkę, która za sie na magii. Zabezpieczyła dom.
- Wiedźmy.. wampiry.. Czuję się jak w jakimś serialu.
- ha, ha, ha!- zaśmiał się Adam.- A to dobre.
- Cicho. - rzekłem.- Nie jesteśmy tu sami.

Samantha wzięła głęboki wdech.

- Cholera wilkołak!
- To one też istnieją!?
- Boże... Ty naprawdę mało wiesz.- Skwitowała Samantha.
-Wybacz mi Kaelu. Powinienem ci był powiedzieć to i owo o tym świecie cienia...- Dodał Adam.
- Innym razem przyjacielu. idź po miecz. Ja i Samantha odciągniemy wilkołaka.

Wampirzyca kiwnęła głową na znak zgody. Adam wszedł do wnętrza kurhanu. Zanim jednak toz robił dał mi pistolet.

- To pukawka na srebrne kule. Przyda się.
- Dzieki Adamie.

Kilka chwil później przed nami stanęła licząca sobie dwa i pół metra bestia. Przyozdobiona srebrnym futrem i długim zaślinionym pyskiem i długimi szponami. Jego oczy migotały rubinowym blaskiem.

- No nieźle...- Stwierdziłem.
- Uważaj jego futro jest srebrne a to znaczy, ze jest średni rangą w klanie.
- Te gigantyczne psy maja klany?
- Sagh track ongom!- Krzyknął wilkołak.- Ty niewierny krwiopijco! Zapłacisz za ta zniewagę!
- Co on powiedział?
- To starożytny język wilkołaków. Oznacza " Zginiesz w mekach."- Odparła Samantha.
- Aha. Dobrze wiedzieć. Samantho z jaka siłą potrafisz rzucić pociskiem?
- Z dość duża a co?
- W mojej kieszeni są rękawiczki. Ubierz je i weź kilka srebrnych pocisków z sakwy przy moich spodniach.
- Ok.

Po tych czynnościach rozproszyliśmy się. Otaczając wilkołaka.

- Nie nie zakłócicie spokoju duchów tej ziemi.
- Wiec znajdujemy się na terytorium wilkołaków?
- Tak Kaelu.
- Cholera!

Wilkołak ruszył na mnie nie czekajac wystrzelałem w niego cały magazynek srebrnych kul. Samantha z drugiej strony zrobiła podobnie rzucając z całych sił srebrnymi pociskami. Wilkołak zachwiał się. Chwilę później ryknął,a ż zatrzęsła sie ziemia. Samantha padła ja się lekko zatoczyłem. Po chwili z kurhanu wyleciał Adam strzelając z pistoletu srebrnymi kulami. Podrzucił mi miecz. Był długi bo dwuręczny. Miał złota rękojeść, posrebrzane ostrze ze złotymi bokami. Z wyrytą inskrypcją która mówiła: "Pogromca sił piekielnych." Srebrne kule osłabiły naszego gigantycznego kudłatego rywala, ale to było za mało.

- Użyj miecza!- Krzyknął Adam pomagając Samanthcie wstać.

Chwyciłem mocno rękojeść miecza i s krzykiem ruszyłem na bestię. Wyskoczyłem w górę i ostrym jak brzytwa ostrzem miecza przeciąłem wilkołaka na pół. Adam rzuci mi pochwę na miecz. Przewiesiłem ja sobie na plecy i schowałem mój nowy gadżet.

- Udało się.- Powiedziałem.
- Tak.- Odparł Adam.- Odprowadź Samanthę do domu. Ja powiadomię Alexa o zakończeniu pierwszego etapu planu. Wrócę najdalej po jutrze.
- Ok.- Powiedziałem.

Rozeszliśmy się ja z Samanthą w swoją a Adam w swoja stronę.

Jakiś czas później kiedy już staliśmy pod domem Olivii i Samanthy wampirzyca powiedziała.

- Jesteś silny. Jak na młodego wampira to dobrze rokuje na przyszłość. Wejdziesz.

Zobaczyłem uśmiechającą się Olivię. Stała w oknie a obok niej stała murzynka to chyba była ta czarownica.

- Może innym razem. Chcę iść na patrol może jakieś bandziory coś szykują.
- Bawisz się w Batmana?
- Coś w tym guście.
- No dobrze w takim razie do zobaczenia. Uważaj na miecz.
- Ok.- Powiedziałem machając no Olivii. Wampirzyca odpowiedziała mi tym samym. Po chwili zniknąłem w ciemnościach nocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 0:25, 14 Lut 2010    Temat postu:

Ciemność widziałam tylko ciemność nic poza tym , błąkałam się ciemnymi ulicami moje długie czerwone lekko kręcone włosy opadały mi na ramiona , długi zielony płaszcz zakrywał dość skąpy czarny strój , moje fioletowe oczy nie widziały nic oprócz obrazu który powracał . Żądza zabijania powracała mimo woli . Jestem Bloom wampirzycą , ale również używam magii choć nie lubię jej wystarczy mi mój miecz , chcecie wiedzieć co tu robię mianowicie ścigam potwora zwanego Dracke'm wampir który zabił moją rodzinę nie zasłużył aby żyć choć nie lubię zabijać swoich , nagle poczułam coś dziwnego to na pewno był wampir nie było ich kilku i czarownica wszędzie wyczuję tak potężną magię czyżby to był Dracke ?? Nie to nie morze być on , szłam dalej aż doszłam do pewnego domu zauważyłam jak pewien wampir żegna się z wampirzycą nagle olśniło mnie to nie był byle jaki wampira to słynny Kael w naszych stronach jego wyczyny robią wrażenie , ale nie na mnie , postanowiłam go śledzić tak aby mnie nie zauważył zobaczymy te jego tak zwane wyczyny .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna -> Gry i Zabawy :) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1