Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wspólna historia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna -> Gry i Zabawy :)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Nie 9:41, 14 Lut 2010    Temat postu:

Skakałem od dachu do dachu. Ciemne miasto skrywa nie jeden czarny charakter. Dracke był moim głównym zmartwieniem, jednak zwykli ludzie potrzebowali pomocy tak samo jak świat ciemności... Stanąłem na krawędzi dachu wiatr powiewał przez mój płaszcz. Zanim zagłębiłem się w miasto postanowiłem wcisnąć się w coś nowego. Pod płaszczem miałem czarny pancerzyk ( a raczej kamizelkę kuloodporną z wyrytą literką K) Rozpięty płaszcz zakrywał lekko mój nowy strój. Na oczy założyłem maskę. Czarną maskę w kształcie skrzydeł nietoperza. (Powiedzmy, ze moją inspiracją był mroczny rycerz). Przykucnąłem i przyglądałem się grupie młodych ludzi, którzy szykowali się do napadu. Nie było to takie zwyczajne miejsce. To był bank krwi! Pięcioosobowa grupa napastników była wampirami. Wampirami Punkami. Postawione irokezy we wszystkich kolorach tęczy, i pomarszczona skóra z łańcuchami i kolcami. Dwójka z nich miałą kastety a pozostała trójka kije beaseballowe. Zbliżali sie po
woli. ich glany przesuwały się tak głośno, że nie trudno było ich wykryć. Miałem przy sobie miecz, kuszę, pistolet na srebrne kule i drewniane kołki. Zeskoczyłem z dachu. Piątka wampirów stanęła jak wryta.

- Cześć...Ludzie!- Krzyknąłem.- Nie widzicie, ze już zamkniete?
- Hej koleś! Nie zgrywaj batmana i spieprzaj z naszego terenu.- Powiedział przywódca grupy najbardziej napakowany z kastetem na dłoni.
- Dajcie spokój lepiej bedzie jak grzecnie wrócicie do domów.
- Ty popaprańcu!- Powiedziała jedyna w tym gronie wampirzyca z różowym fryzem na łbie.

Cała piątka ruszyła na mnie. Szybko uskoczyłem a oni zderzyli się czołowo.

- Ja się nim zajmę!- Krzyknął zielony fryz z baseballem.
- No to dawaj!

Wampir ruszył na mnie kierując na moja głowę kij. Nie czekajac złapałem za jego broń i podcinając mu nogę wyrwałem mu kij z dłoni po czym przełamałem go na pół. Zielony podniósł się i znowu na mnie ruszył ja uskakując wbiłem mu pół kija ostrym końcem w serce. Ciało wampira zapadło się w sobie i kilka sekund później zniknęło.
Zostało czworo. Wkurzony fiolet chciał pomścić kumpla. Odrzucił kij i siegnął po łańcuch. Skubaniec miał rękawiczki więc srebro mu nie szkodziło. Ale on nie wie, ze ja tez mam asa w rekawie. Filet ruszył na mnie niczym taran ja uskoczyłem i wyskakując poczęstowałem go kopniakiem w głowę. Cwaniak obalił się na prawą stronę. Kiedy byłem jeszcze w górze wyciągnałęm pistolet i wystrzeliłem kilka srebrnych pocisków. To go nie zabije, ale zaboli. Ten paten lepiej działa na wilczki. Zblizyłem się do niego.

- Coś ty mi K*a zrobił?!

Wziałem go z uśmiechem za szmaty i przydusiłem do ściany. W tym momencie poczułem, ze zbliza sie trzeci z nich. Rzuciłem na napastnika jego kumpla i obaj padli na ziemię. wyjmując kusze wystrzeliłem dwie kołkowe strzały i rozwaliłem ich w mgnieniu oka. Zobaczyłem, ze obok mnie leży łańcuch. Hmmm... Przyda się.- pomyślałem. Sięgnąłem po niego. Dwójka pozostałych wampirów. Ona i on ruszyli razem w moja stronę. Zamachałem łańcuchem jak lassem i po chwili znalazłem sie tuż za nimi. Zaskoczeni obrócili twarze w moją stronę a w tedy oberwali z łańcucha. Ich twarz zaczął sie palić. Teraz z poparzonymi twarzami byli jeszcze bardziej wściekli. Wyjąłem więc miecz św. Jerzego i szybko i sprawnie pociachałem ich na kawałeczki. Wampiry przybrały postać kurzu i rozmyły się na zawsze w mroku nocy.

Spojrzałem na dach banku krwi i uśmiechnałem się łobuzersko. Godzinę później kiedy wróciłem do domu zdziwił mnie widok Adama przed domem.

- Adam? Co tu robisz?
- Wróciłem tylko po rzeczy.
- Jak to?
- Kaelu posłuchaj. Do pokonania Marcusa i Dracke'a potrzebujemy pomocy. Łowcy postanowili siegnąć bo ostateczność.
- Co przez to do cholery rozumiesz?
- Teraz nie mogę ci tego zdradzić.- Odparł Adam.
- Poczekaj. Mam problem.
- Wybacz mi Kaelu. innym razem. Czas nagli.
- Dobrze.

Adam oddalił się pospiesznie na wchód. Ja spojrzałem w kierunki drzew po drugiej stronie ulicy.

- Dobrze Bloom! Możesz wyjść wiem, że tam jesteś!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 13:43, 14 Lut 2010    Temat postu:

Przez cały czas szłam za Kael'm miałam tylko nadzieje że mnie nie zauważy chociaż to było mało prawdopodobne , nagle zeskoczył z budynku kierował się do jakiejś grupki z daleka było można wyczuć że są wampirami , ale co oni robili przed tym budynkiem ?? Nagle dotarło do mnie że są przed bankiem krwi co chcieli zrobić pewnie byli głodni , ale mniejsza z tym , kiedy tak stałam w ukryciu mogłam obserwować tego słynnego Kaela zobaczyć jego ruchy jak walczy może czegoś się nauczę chociaż nie było mi to potrzebne świetnie władałam swoją bronią i magią . Nagle zrobiło się cicho tak jak myślałam Kael rozprawił się ze wszystkimi . Hmmm dokąd teraz Kaelu zmierzasz pomyślałam i szłam dalej za nim . Kael dotarł do jakiegoś budynku po chwili wyszedł z niego jakiś mężczyzna nie wiedziałam kim jest nie wyczułam także aby był wampirem czyżby człowiek ?? Nagle do moich uszu dodarły słowa ... ,, Dobrze Bloom! Możesz wyjść wiem, że tam jesteś! '' to był on wiedział że podążam za nim .

- z kąt mnie znasz ?? - spytałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Nie 14:05, 14 Lut 2010    Temat postu:

Bloom podeszła do mnie ja stojąc jeszcze plecami do niej uśmiechnąłem się łobuzersko i westchnąłem. Odwróciłem się i rzekłem.

- Wiem o tobie więcej niż myślisz. Jesteś Bloom Twoją rodzinę zabił Dracke Kayne. Pragniesz zemsty. Twoje magiczne możliwości połączone z siłą wampira sa powszechnie znane. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Mamy jednego wroga. Dracke'a. On zabił moją ukochaną i też pragnę zemsty. Chcesz poznać moją historię?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 16:11, 14 Lut 2010    Temat postu:

Podeszłam do Kaela zainteresowało mnie to że i on chce zabić Dracke idę raz się żyję ...
- twoja historia mnie zbytnio nie interesuje Kaelu , ale skoro tak nalegasz to proszę bardzo ale muszę dodać że nie mam zbytnio czasu muszę znaleźć tego drania i zabić , a więc opowiadaj Kaelu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Nie 17:56, 14 Lut 2010    Temat postu:

-Nie idź! Zaklinam cię! Grozi ci niebezpieczeństwo. Powrócił jego ojciec Marcus i teraz we trójkę razem z Marthą siostrą Dracke'a chcą przygotować obrzęd,a by przywrócić do życia wampiry które wyginęły. Te które zabiłem dzisiaj również. Przyłącz się do działań łowców to uchroni cię przed śmiercią. Wiem że jesteś odwazna, lecz samą odwagą niewiele zwojujesz. Oni są potężni. Dracke zabił Kate moją narzeczoną. Martha uwiodła mnie i przemieniła w wampira. Ja też chcę sie zemścić i to bardzo, ale najpierw trzeba powstrzymać ród Keynów zanim zaprowadzą chaos w tym świecie! Bądź ostrożna! A teraz odejdź. Jeśli bedziesz potrzebowała pomocy nie krępuj się i proś. Pamiętaj. Nie rób nic głupiego. Teraz wybacz. Muszę się posilić.- Wszedłem do domu zostawiajac Bloom na zewnątrz. Kiedy wypiłem krew stojąca w lodówce wyszelem ponownie na miasto muszę odreagować stres idę do klubu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 19:04, 14 Lut 2010    Temat postu:

Po słowach Kaela nie wiedziałam co sądzić owszem groziło mi niebezpieczeństwo , ale z drugiej strony nie mogłam czekać Dracke był blisko w każdej chwili mógł mnie zabić albo ja albo on perspektywa umierania z rąk tego potwora nie przemawia przeze mnie postanowiłam ze to ja go zabije a nie on mnie odeszłam od domu Kaela nie wiedziałam gdzie iść robiłam się głodna postanowiłam iść do lasu pożywić się . Kiedy tak szłam w stronę lasu zauważyłam jak jakiś mężczyzna pochyla się nad czymś nie to nie było coś to był człowiek a więc ten co się pochylał był wampirem ,, kuźwa akurat teraz '' pomyślałam ...

- ahoj obywatelu co cię tu sprowadza - krzyknęłam

Mój przeciwnik natychmiast się odwrócił nie wyglądał na słabego ...

- nie twój interes co mnie tu sprowadza chyba że chcesz się dołączyć do mnie na małe co nie co ?? - spytał
- hmmm dziękuję za zaproszenie może kiedyś skorzystam - odpowiedziałam
- ale dlaczego nie dziś nie teraz młoda panno ??
- z kąt wiesz że młoda i że panna - spytałam
- widać to po tobie masz zaledwie 18 lat a czy panna to strzelam i chyba trafnie Smile a jak nie chcesz się przyłączyć to proszę bardzo idź bo mnie rozpraszasz
- hmmm naprawdę a można znać twe imię ??
- pewnie jestem Miroku ...
- no więc Miroku tak mi przykro ale nadszedł twój czas
- niby jaki ??

Nie czekając sięgnęłam po mój miecz i ani się mój przeciwnik obejrzał nie miał już głowy oraz serca ...

- tak mi przykro - powiedziałam z ironiom Razz

Nie czekając na to co stanie się dalej odeszłam od ciał byłam głodna w lesie upolowałam jakieś zwierzę i się pożywiłam , a że nie miałam nic już do roboty postanowiłam się czegoś napić mocnego , ale gdzie tu są jakieś kluby ... no nic idę przed siebie może gdzieś dojdę . Tak jak myślałam szybko znalazłam klub , weszłam do środka nawet ciekawe miejsce usiadłam przy barze ...

- coś podać / zapytał barman
- tak owszem macie może sex w pomarańczach
- hmmm a co to takiego - spytał barman
- a więc to nic innego jak pomarańcze z wódką
- dobrze zrozumiałem już się robi

Czekając aż barman zrobi mi drinka rozglądałam się po pomieszczeniu a nóż ktoś będzie znajomy może Kael chociaż pewnie jest w domu ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bloom dnia Nie 19:06, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Nie 20:07, 14 Lut 2010    Temat postu:

Godzina 23.30 to pora o której dotarłem do wampirzego klubu "czerwona otchłań". Postanowiłem sprawdzić wszystkie kluby w mieście. Muszę dowiedzieć się jak najwięcej o działalności Dracke'a. Do odprawienia obrzędu przywołania otwarcia portalu do piekielnej strefy potrzeba dużo ludzkiej krwi. Kolejna dyskoteka. Tym razem ściany malowały sie w kolorze krwi. Nawet wzory wyglądały jak spływający czerwony nektar. Wiedziałem doskonale, ze przychodzenie do takich barów wiąże sie z ryzykiem natknięcia się na Marthe, której nienawidziłem i... Pragnąłem jednocześnie. Chryste za co ja tak cierpię? Podszedłem do baru i wypiłem dwie setki krwi AB Rh plus. Widząc ludzi tańczących na parkiecie postanowiłem poszukać tam jakiegoś informatora. Gibający sie ludzie i wampiry to mieszanka, która przyprawiała mnie o mdłości... Wsłuchałem się w rytm muzyki i popłynąłem. Stanie się wampirem sprawiło, ze nauczyłem się tańczyc. Ta cecha bawiła mnie w tym całym wampiryźmie. Zauważyłem wampira, który trząsł się przed innymi. Dobry materiał na wtykę. Taka pierdoła mi się przyda. Już chciałem do niego podejść kiedy ktoś szarpnął mnie za ramię. Nim się obejrzałem tańczyłem w objęciach kobiety, która stałą się moim przekleństwem.

- Martha! Czy ty nigdy nie odpuścisz?
- O nie kochany. Ty i ja to jedno.
- O losie...

Przywarła do mnie. Jej zapach rozbudzał moje zmysły. Cholera! Ja nie chce! Nie chce! Martha miała brązowa mini, czarne kozaki i lekko rozpięta koszulkę w kolorze jasnej zieleni. Mimowolnie zacząłem dłońmi przesuwać po jej ciele. Jej blond włosy były rozpuszczone. Muskały moja twarz. Oboje odsłoniliśmy kły. Jej krew płonęła w moich żyłach. Czy ja naprawde byłem na nią skazany?

- Kaelu...-Szepnęła mi do ucha swoim aksamitnym głosem.- Wiem, że mnie chcesz.- Mówiąc to zaczęła manipulować przy spodniach.
-Kuźwa dlaczego ty mi to robisz?
- A co? może nie chcesz?
- Chcę...- Wyrwało mi się mimowolnie. Zaraz jednak się opanowałem i chciałem powiedzieć.- Znaczy się ni..- Lecz w tym momencie Martha pocałowała mnie.

Nie miałem sił się bronić. Czułem, że moje zmysły i ciało są jej poddane. Moja wola nie mała tu nic do gadania. Zniewolony pożądaniem do tej, której nienawidziłem podążyłem wraz z nią. Wyszliśmy z klubu. Martha zaprowadziła mnie do mieszkania w zasyfionej kamienicy. Wpadliśmy do mieszkania. W tym momencie nic prócz niej nie miało znaczenia. Wszystkie zmysły płonęły. Całując mnie Martha ściągnęła ze mnie moje ubranie. Ja rozerwałem Marthcie jej koszulę i rzuciłem na kanapę. Wygląd mieszkania nie był istotny. Wirowały tylko beżowe popękane ściany. Czułem, że umieram i rodzę się jednocześnie. Takich silnych doznań nie doswiadczyłem jeszcze nigdy przedtem. Jej ciało było jak narkotyk. Każdy jego skrawek był kuszący niczym owoc z drzewa dla biblijnej Ewy. Te upojne chwile trwały długo. Przez ten czas byłem jej. Cały... Nie wiem, czy piłem jej krew, czy ona moją. Byliśmy jednością. Po wszystkim Martha padła wyczerpana. Ja też byłem ledwo żywy Czy takie stwierdzenie w przypadku wampira jest trafne? Z sunąłem się z kanapy. Ubrałem się i wyszedłem przez okno. W miarę jak biegłem wzbierał we mnie gniew. Stanąłem przed domem. Padłem na kolana.

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!- Krzyknąłem. - Nie zniose tego dłużej!

Wparowałem do domu zabrałem kołki i miecz. Pobiegłem na cmentarz. Padłem na kolana przed pomnikiem Św. Jerzego. Wyjąłem miecz. Przyjąłem pozycję. Miecz lekko odsunąłem. Trzymajac go przez chwile w lewej ręce prawa uczyniłem znak krzyża. Dawno tego nie robiłem...

- W imię Ojca i Syna i Ducha Św. Panie... Przebacz mi błagam bo zgrzeszyłem przeciw Tobie i względem siebie... Nie jestem godny zwracać się do Ciebie jako istota piekielna... Czy Ty odwróciłeś się ode mnie czy może ja od Ciebie... Nie wiem. Wiem jednak jedno...Św. Jerzy. Nie jestem godzień trzymania symbolu Twej chwały. Odpuście mi moje grzechu....

Jeśli ten miecz jest wstanie zabić wampira...- pomyślałem zamykając oczy.

Wykonałem ruch mieczem, aby przebić swe ciało. Jednak jakaś dłoń przytrzymała miecz. A druga dotknęła mego ramienia.

- Śpij...- Usłyszałem znajomy głos. Spojrzałem za siebie. To była Samantha. Jej oczy błyszczały. Lekko senny spojrzałem przed siebie. Przed popełnieniem samobójstwa powstrzymała mnie również Bloom.... Zasypiając usłyszałem jak Samantha mówiła do Bloom.- Zabierzmy go do nas...- Potem upadłem na ziemię tracąc przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qwadi
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Chłopak

PostWysłany: Nie 23:28, 14 Lut 2010    Temat postu:

Nie tracąc czasu rozpocząłem się rozglądać po świątyni półmrok wszędzie panujący dawał przewagę, cień zawsze był moim sprzymierzeńcem. Obejrzałem dokładnie wszystkie rampy, balustrady oraz ołtarz i począłem planować kolejność ruchów i rozważać możliwości optymalnego wykorzystania każdego elementu podczas zbliżającej się walki.

Przygotowania przerwał rumor otwieranych wrót, wskoczyłem bezszelestnie na posąg tuż ponad drzwiami, patrzyłem jak do sali wpadają wynaturzenia po szesnastym przestałem liczyć ... szukali mnie, węszyli rozglądali się, a ja czekałem aż wejdą wszyscy. jednocześnie trzymałem miecz w łączeniu posągu z ścianą tak by jednym ruchem obalić wielką skałę na wrogów i jednocześnie utrudnić ucieczkę...

W końcu za stworami wpełzł Worg, wielki na ponad dwa metry olbrzym. w Prawej ręce trzymał gigantyczny topór ozdobiony czaszkami wampirów które uległy mu i jego wynaturzeniom, w lewej trzymał zwinięty bat.

Worg był niemową, pomyślałem złośliwie:
- zbyt mało rozumu żeby oddychać i mówić jednocześnie.
I przeciąłem jednym ruchem łączenie, posąg wraz ze mną runął na Worga i jego poczwary. Tuż przed uderzeniem skoczyłem z posągu na kreatury zszokowane rumorem upadającego głazu. W tej samej chwili gdy posąg roztrzaskał się na zaskoczonym treserze i jego poczwarach ja kilkoma ruchami miecza rozprawiłem się z kilkoma kreaturami stojącymi poza zasięgiem kamienia.

Niestety wynaturzeń było więcej, walka rozgorzała na dobre, atakowały zawzięcie, chwyciłem miecz dwiema rękoma i unikając ciosów ciałem, pierwszy zamach i wnętrzności z rozciętego brzucha wyprysły ku górze kolejny zamach ściął dwa łby, kopniak w tors i przebiłem kolejnego. Krew fekalia oraz wnętrzności były wszędzie. Niestety mimo sporej przewagi w zdolnościach bojowych ich liczebność stopniowo mnie przytłaczała, ataki były coraz mniej celne, na sile również zaczęły tracić.

Już wiedziałem że nie zwyciężę w ten sposób, wyskoczyłem wysoko, niestety poczułem oszałamiający cios w czoło, miecz wysunął mi się z rąk. i upadłem z wielkim impetem na ziemię. Wynaturzenia nie pozwoliły mi już wstać, czekałem aż mnie rozerwą na strzępy.

Po chwili zorientowałem się że mnie przytrzymują, jakbyśmy na coś czekali, pozostała część stworzeń pośpiesznie odgruzowywała wejście do świątyni. Po chwili do komnaty wpadła kolejna gromada stworzeń a za nimi majestatycznie wszedł dobrze zbudowany mężczyzna, z czarną długą brodą, ogoloną do łysa głową, oczy skrzyły mu się zieloną poświatą. Znałem go dobrze, był to Iwan Somaleńko, jeden z naczelnych łowczych oraz surowy treser. Z uśmiechem podszedł do mnie i powiedział.
- HA HA HA Wielki Qwadi na kolanach niczem dziwka gotowa by za rubla zaspokoić klienta
- (z nienawiścią spojrzałem tylko na niego nic nie mówiąc)
- (wyciął mnie w twarz ręką) I szto Ty się tak na mnie gapisz ? Tak samo się gapiła Twoja suka jak ją wydawałem tamtym łowcą, durnyś że nie wykazałeś się przed radą, bo radnym chcieli Cię zrobić ... durnyś ty DURNY !! (poraz kolejny uderzył mnie w twarz i oddalił się szydząc jak to się zabawili z Tatyną zanim ostatecznie ją zamordowali).

Nie pamiętam dokładnie co mówił, wszelkie dźwięki zaczęły się zniekształcać, świat zaczął przybierać krwistą poświatę. Chciałem coś wykrzyczeć ale jedyne co wydostało się z moich ust to był RYK ! zadudnił w świątyni niczym setki mosiężnych dzwonów ! Wyrwałem się kreaturom bez większego problemu gołymi rękami rozerwałem najbliższą czwórkę wynaturzeń. Sięgnąłem po miecz siecząc nim w furii wręcz szatkowałem stworzenia na sztuki, Iwan wycofał się krzycząc coś do swoich podwładnych, ja szedłem w jego kierunku wyżynając sobie drogę w hordach powykręcanych ścierw. W pewnym momencie kilka na mnie naskoczyło, złapałem jednego za gardło wciągnąłem pod siebie i wręcz żywcem pożarłem jego część karku oraz prawie całą Twarz, dzikie piski i jęki zwijającego się z bólu spaczonego tylko podnieciły mój szał, wyrwałem się pozostałym nie pamiętam które zabijałem mieczem a którym własnymi kłami wyrywałem krtań zlany krwią podążałem tylko w jednym celu, by dopaść Iwana.

Iwan nie był przygotowany by z łowcy stać się ofiarą, zawsze się mnie bał, jakże musiał się ten tchórz teraz lękać, rzucał rozkazy mimo że już powoli nie było komu rozkazywać, jego psy mordowałem z najwyższą satysfakcją patrząc jak poczucie bezsilności i wiedza co się zaraz z nim stanie przedzierały się do negującej nadal czaszki tresera. Gdy padł ostatni wynaturzony, Iwan i ja zostaliśmy sam na sam. Opity krwią spokrewnionych oraz pełen nienawiści i gniewu patrzyłem wściekle na Iwana wyskoczyłem w jego kierunku on robiąc unik wskoczył na najbliższą balustradę, ja odskoczyłem unikając noża który w mym kierunku cisnął. Iwan zaczął krzyczeć że jeszcze nie jest za późno, że oni nie chcą mojej śmierci. Ale mnie to nie obchodziło skoczyłem po raz kolejny na Iwana który stojąc na balustradzie pod ścianą nie miał już gdzie uciekać. Iwan rozwinął bicz i zamachnął się na mnie jednak odchyliłem głowę i zaledwie lekko musnął mój lewy policzek.

Gdy opadłem na Iwana uciąłem mu ramię w którym trzymał bat, a drugie przybiłem do ściany, rycząc mu w twarz wbiłem rękę w jego mostek i sięgnąłem po serce patrząc mu w zachodzące mgłą oczy. Wyszeptał
- To miał byyyćć test AAAAAAAA test lojalności, Tatyna .... AAAAAAAAA
ostatnią rzeczą którą widział byłem ja konsumujący na jego oczach jego jeszcze bijące serce.

Wyciągnąłem miecz z ściany jednocześnie uwalniając truchło Iwana na ziemię, miecz schowałem do pochwy przewiesiłem przez ramię i wyszedłem na zewnątrz, w tafli lodowca spostrzegłem swoją Twarz, oczy biły błękitnym blaskiem, szczęka mocno wysunięta i rozrośnięta przypominała bulteriera, cały umazany krwią spokrewnionych. Padłem na kolana i zawyłem niczym wilk, chcąc wyrzucić z siebie bestię.

Po chwili usłyszałem z oddali szczęk oręża, jakaś bitwa rozgrywała się nieopodal, wydało mi się to dziwne w końcu to kompletne odludzie. Jeszcze chwilę dałem sobie by wrócić do normy po czym pomknąłem ku dziwnym odgłosom. W głowie huczały słowa Iwana a w sercu płonął szczerym ogniem gniew i żądza zemsty ! Za Tatynę ! ZA UKOCHANĄ !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Qwadi dnia Nie 23:38, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Pon 8:59, 15 Lut 2010    Temat postu:

Ciemność... Czy jestem przytomny? Być może... Ale dlaczego jest ciemno? Pamiętam...Cmentarz i miecz. Martha! Moje myśli krążyły nie mogąc znaleść ujścia. Nie wiedziałem co się dzieje z moim ciałem. Brzydziłem się samego siebie... Byłem z Marthą. Kochaliśmy się i co gorsza podobało mi się to. Czułem ogromną przyjemność i satysfakcję. Nie! Powinienem przestać o tym myśleć. Muszę wykombinować jakiś sposób, aby wyleczyć się z pożądania do tej suki... Jestem przeklęty. kiedy stałem sie wampirem byłem załamany i wściekły. Kiedy poznałem Adama otworzyły się dla mnie nowe drzwi... Byłem łowcą! Nie mogę sie poddać!Boże błagam wybacz mi me grzechy... Nie jestem godny by dźwigać to brzemie... Skażony namietnością, paczącą mą duszę...Czuję, ze się duszę i cierpię katusze... Grzechy teraz dławią moje wieczne życie... Przeklęty... Zapomniany... Jak umrzeć kiedy choruję na życie? Wieczność dławi, pali i truje... Widzę jej twarz... Kate... Gdzie teraz jesteś? Czy trafiłaś do Boga, który ci przebaczył? Czy też leżysz na łonie Belzebuba? Ech Kate.. Zraniłaś mnie, ale nadal cię kocham... co mam zrobić, aby być na powrót przy tobie...

- Kate!!!- Krzyknąłem.

Mój głos wydobył się mimowolnie.. Byłem nieobecny w mym ciele. Czułem, słyszałem, lecz nie wiedziałem co się dzieje... Poczułem jak coś wilgotnego gładzi moje czoło. Czy to był kompres? Co robić? Kto jest teraz przy mnie? Skoncentruj się Kaelu... Ten zapach... Kim była osoba obok? Były dwie... To Olivia i Samantha... Chciałem spać, chciałem krwi... Gorączka... Ból... Gniew... Nienawidzę siebie...

- Kate!! Wybacz...- Powiedziałem i odpłynąłem dalej w krainę snów....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 14:03, 15 Lut 2010    Temat postu:

A jednak nie ma go to nie ma Kaela ... siedząc tak i popijając drinka , który podał mi barman zamknęłam oczy i po raz setny powrócił ten obraz , obraz za bijącego Dracke'a moją całą rodzinę nie , nie mogę muszę przestać myśleć o tym muszę się opanować nagle moje ramię dotknęła kobieca dłoń to była wampirzyca ...

- kim jesteś - spytałam
- jestem Samantha i myślę że możesz nam pomóc Bloom

Z kąt ta istota znała moje imię nie wiedziałam tego no ale cóż nie zaszkodzi wysłuchać jej ...

- ja pomóc niby w czym ??
- mamy wspólnego wroga i wspólnego znajomego o ile można go tak nazwać ,, znajomy '' / Samantha zamyśliła się
- wspólny wróg jak mogę się domyśleć to Dracke a znajomy ?? - spytałam grzecznie
- tak nie kto inny jak Dracke sama nie dasz sobie z nim rady chociaż twoje umiejętności robią wrażenie - rzekła
- hmmm bardzo dziękuję uznam to jako komplement , a znajomy to kto to ??
- Kael - odparła Samantha

Na jego imię zareagowałam bardzo dziwnie nie wiedziałam dlaczego , lecz podejrzewałam że moży być w niebezpieczeństwie ...

- co z nim - spytałam
- nie ma czasu na to wytłumaczę ci później teraz musimy ruszyć na cmentarz i to szybko

Wzięła ostatni łyk drinka i ruszyłyśmy. W miarę szybko dotarłyśmy , kiedy już tam byłyśmy zobaczyłam Kaela modlącego się i ...

- nie to nie możliwe - krzyknęłam | On chce ...
- tak chce się zabić nie mam czasu szybko

Podbiegłyśmy do Kaela ja go przyczymałam a Samm go uśpiła ...

- zabierzemy go do mnie - powiedziała Samantha
- dobrze - zgodziłam się nie miałam innego wyjścia

Kiedy już doszłyśmy do domu położyłyśmy Kaela na sofie , był bardzo mokry jak by miał gorączkę , majaczył...

- Bloom to jest Olivia moja kuzynka - powiedziałam Samm
- miło mi Olivio - rzekłam
- mi również jest miło i dziękuję za pomoc przy Kaelu

Dziwne bym mogła rzec , że Olivia podkochuje się w nim , ale to tylko moje wrażenie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximilien de Kvatch
Człowiek



Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jesteśmy?
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Pon 23:09, 15 Lut 2010    Temat postu:

Głupcy... Śmiertelni... Czas ich zniszczyć... Czas wyjść z mroku... - głos tej istoty mówi zawsze to samo. Czyha na chwile mej psychicznej słabości... Wiem, że mówi prawdę. Mówi całkiem sensownie, ale czy logicznie? Łowcy czekają na Nas. Są niebezpieczni. Przeklęci Władcy Mroku... Tylko podniecają ogień ich nienawiści. To nie może zakłócić równowagi! My... Moi przodkowie... Ród Kvatch.... Tak długo utrzymujemy ich wszystkich w ryzach. Jak długo jeszcze? Gwiazdy mówią o wojnie... O Świętej Wojnie... Gdzie wampirzy honor?! Gdzie duma?! Wszystko popadło w zapomnienie...

Me rozmyślania przerwało pukanie do wrót.

- Wejść! - rozkazałem rozmywając gestem dłoni mgłę, śledzącą poczynania Łowców.

Wrota uchyliły się ciężko a do Wielkiej Sali wszedł niezgrabnie posłaniec.

- Jakie przynosisz wieści? - zapytałem.
- Jest coraz gorzej Panie... Nasi szpiedzy donoszą o bójkach na ulicach. Stworzenia Nocy stają się coraz bardziej zaczepne, a Łowcy nie zamierzają odpuszczać...
- Rozpoczyna się Czas Proroctwa... Musimy temu zapobiec.
- Co zamierzasz Panie...?
- Mamy dwa wyjścia - albo oni wszyscy zrozumieją, do czego dążą, albo będziemy musieli...
- Rozumiem Wasza Wysokość.
- Zwołaj Radę Starszych. Jeszcze tej nocy!

Posłaniec odszedł. Pozostałem sam w tej olbrzymiej, zimnej sali... Czy pamiętam jeszcze świat poza murami...? Widzę go w snach. Widzę go w lustrach, przyglądając się poczynaniom Łowców... To jednak tak mało. Od kiedy sięgam pamięcią, znam namacalnie tylko tą twierdzę. Tylko... Podobno zanim uwięził mnie w niej Kościół, miałem rodzinę. Jej także już nie pamiętam. Tyle lat... Tyle stuleci w tym więzieniu!

Głupcy... Śmiertelni... Czas ich zniszczyć... Czas wyjść z mroku...

Tak. Może już i czas. Nie zrobię jednak nic, dopóki ktoś nie złamie Pieczęci... Mogę tylko władać za pośrednictwem Rady i posłańców... Heh... Ciekawe, czy ktoś jeszcze pamięta o moim istnieniu? Wątpię. GDYBY TYLKO KTOŚ ZŁAMAŁ TĘ CHOLERNĄ PIECZĘĆ!!

Zamachnąłem się i rozładowałem gniew na jednej z kolumn. Potężne wyładowanie elektryczne uderzyło w marmur i kamień, pozostawiając po niej tylko pył i gruzy. Po chwili stała znowu z powrotem w pełni ukazując swą monumentalność...

Pieczęć. Moje więzienie.

Po chwili wrota otworzyły ukazując pięć zakapturzonych postaci.

- Witajcie Starsi!

- Bądź pozdrowiony Wasza Królewska Mość.. Dlaczegóż nas wzywasz?

- Sądzę, iż zaczyna się spełniać Proroctwo.

Postacie wymieniły nerwowo spojrzenia i jeden ze zgromadzonych zapytał drżącym głosem :

- Kto to jest...?

- Sądzę, iż to wampir. A właściwie dwoje. Zwą się Kael i Bloom. Oboje żyją w agonii. Myślę, iż mogą doprowadzić do Wojny i zniszczenia Rodu Nocy...

- Jakie są więc Twe polecenia...?

- Przyprowadzić ich tutaj... W ostateczności... Zabić...[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 0:51, 16 Lut 2010    Temat postu:

Po pożegnaniu się z Olivią i Samm wyszłam z ich domu a że byłam głodna udałam się w poszukiwaniu pożywienia nagle usłyszałam jak ktoś za mną idzie odwróciłam się jednak nikogo nie było czy to moja wyobraźnia robiłam mi figle a może z głody słyszałam różne rzeczy sama już nie wiedziałam , wiedziałam tylko jedno jak najprędzej musiałam się pożywić ... Ulice nieznanego mi miasta miały swoje ciemne zakamarki , którymi szłam jedno co przychodziło mi do głowy to to żeby szybko znaleźć się w lesie bo inaczej będzie źle ze mną , znów te kroki te same co nie całe 15 minut temu tym razem były szybsze i bliższe mnie zatrzymałam się w gotowości miałam miecz ...

- nie musisz się bać - rzekł znany mi dobrze głos to był on Dracke

Odwróciłam się ...

- a kto powiedział że się boje to ty powinieneś - prychnęłam
- ja ciebie nie żartuj sobie jesteś ostatnią osobą , którą bym się bał
- a jednak powinieneś - rzekłam
- nie przyszedłem z tobą walczyć a zaproponować ci układ
- nie mam zamiaru wchodzić z tobą w żadne układy Dracke mam zamiar cię zabić
- a powinnaś zrobię z ciebie moją panią , panią mego życia , czasu tylko jest małe ale nigdy więcej nie spotykaj się z Kaelem , Olivią i Samanthą
- nigdy nie będę twoja , a poza tym zostało ci mało czasu ...

Nie słuchając co Dracke ma mi do powiedzenia dalej i olewając co Kael mi radził rzuciłam się Dracke ,, skubany zrobił unik ''

- mnie tak łatwo nie pokonasz - rzucił przeciwnik
- a kto powiedział że będzie łatwo - uśmiechnęłam się łobuzersko

Nagle poczułam ból ostry ból i zrozumiałam jedno to może być mój koniec w tej chwili po żałowałam że nie posłuchał Kaela pewnie by mnie sam zabił za to no ale cóż muszę walczyć dalej nie mogę przegrać z nim nie tak nie na jego zasadach ...

- masz ostatnią szanse - rzekł Dracke trzymając mnie z tyłu
- nigdy prze nigdy - jedno kopnięcie w jego twarz pomogło mogłam uwolnić się z jego mocnego uścisku
- skoro nie chcesz to jestem zmuszony cię zabić Bloom
- nic z tego Dracke

Nie miałam nic do stracenia , albo to zrobię albo zginę z jego rąk chociaż nigdy nie rzucałam aż tak mocnego zaklęcia może się uda a jednak spróbuję

,, Ciemność ponad najczarniejszą smołą , głębszą niż najgłębsza noc królu ciemności lśniący jak złoto nad morzem chaosu przyzywam to zaprzysięgam się temu niech głupcy stojący przede mną zostaną zniszczeni poprzez moc , którą TY i JA posiadamy GIGA SLAVE ''

- kurwa ta suka to zna - usłyszałam słowa Dracka

W jednej chwili białe świtło ogarnęło Dracka , kiedy myślałam że to koniec jego koniec coś się wydarzyło ,, a jednak nie pomogło nadal żyje kuźwa , ale chociaż jest ranny i to mocno jednak sama sobie nie poradzę '' ani się nie obejrzałam Dracka już nie było ... padłam nie miałam sił deszcz który zaczął padać spływał mi po twarzy moje włosy ogarnęło błoto co dalej czy ja umrę ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bloom dnia Wto 0:56, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximilien de Kvatch
Człowiek



Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jesteśmy?
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Wto 1:33, 16 Lut 2010    Temat postu:

- A więc to ona? - spytał jeden ze Starszych.
- Bez wątpienia - stwierdziłem.
Nie mogłem mieć żadnych wątpliwości. Ta moc zniszczenia...

Jeszcze raz spojrzałem na leżącą u mych stóp wampirzycę. Utaplana w błocie i ubrudzona krwią, wyglądała niezwykle niewinnie. Nic bardziej mylnego. Ciało jej wroga uwolniło w niej moc. To jej zawdzięczam złamanie Pieczęci...

Przestał padać deszcz.

W końcu! Wolni! Teraz możemy ich zniszczyć...

Głos ma rację. Albo jej nie ma. Nie wiem. Zgadza się tylko fakt, iż jestem znowu wolny.

- Co z Dracke?
- Usuńcie mu to wydarzenie z pamięci. A jego samego możecie tu zostawić...
- Ależ Panie! Nie możemy tak potraktować...
- Milcz. Sprzeciwiasz się mej woli...?!

Zabij go! Zabij!

Jeszcze nie. Jeszcze jest użyteczny. Ciekawi mnie jak dalej potoczy się ta rozgrywka...

- Czy mamy zabrać Panienkę Bloom do twierdzy?
- Zastanawiam się jeszcze.... Pilnujcie jej. Wkrótce się ocknie. Miejcie na nią oko a w razie czego schwytajcie. Zezwalam na użycie Mocy Przodków. Teraz naszym celem jest Kael. Musi zostać przetransportowany do Sanktuarium. Schwytajcie też Qwadiego. Nie popełniajcie błędów jak ostatnio... Mamy niewiele czasu. Doprowadźcie do spotkania Qwadiego z Bloom. Ciekawi mnie co z tego znowu wyniknie... Do dzieła! Już!

Straż i Starsi oddalili się aby wykonać misję. Niech tym razem nie nawalą, bo sam będę musiał się za to zabrać...

Zabij ich wszystkich...

Jeszcze nie teraz! Jeszcze nie.

Wybaczcie mi Przodkowie... Nie będę bezczynnie patrzał, jak głupcy niszczą równowagę. Nigdy nie ingerowaliśmy w ich życie. Czas złamać tą regułę. Albo zmądrzeją, albo zginą...

Śmierć ich bliskich to... Za mało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloom
Wampir - dekada



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz )
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 1:55, 16 Lut 2010    Temat postu:

,,Czy ja lecę '' - nie wiedziałam co się dziej coś lub ktoś mną kierował ,,jak dobrze , ale ile jeszcze nie dam rady zemdlałam ponownie '' Słyszałam tylko głosy tak byłam przytomna lecz udawałam że nie jestem ktoś coś mówił lecz nie wyraźnie o co chodziło czy to wrogowie czy przyjaciele ,, wolni kto taki '' ,, doprowadzić do spotkania z Qwadim a któż to taki nie znałam go nigdy o nim nie słyszałam czy oni mnie wypuszcza nie wiedziałam lecz nie mogła ryzykować byłam jeszcze słaba ''

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaelX
Administrator



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Chłopak

PostWysłany: Wto 16:10, 16 Lut 2010    Temat postu:

Wciąż byłem jakby w letargu. Usłyszałem głos: Komplikacje... Nie tak miało być. Dołącz do mnie natychmiast!

Zerwałem się z kanapy. Samantha aż podskoczyła.

- Co się stało?- Zapytała zdezorientowana.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie! Ty, Olivia, Bloom, ja a nawet Dracke z Marthą!
- Co ty pieprzysz? O czym ty do diabła mówisz?
- Musicie się zabezpieczyć za pomocą magii!
- Zaraz... Co się dzieje?
- Nie wiem Samantho. Jest ktoś o wiele potężniejszy od Marcusa...
- Niemożliwe...
- Sam nie wiem. Jednak podświadomie wyczuwam, ze coś się kroi. Nie jesteśmy tu bezpieczni!

Wstałem wziąłem swoje bronie i podbiegłem do drzwi.

- Stój!- Krzyknęła Samantha.- Co chcesz zrobić?!
- Sam was nie ochronie potrzebna mi bedzie pomoc. Znasz jakieś zaklęcie, aby telepatycznie przekazać informację?
- Tak. Zaczekaj chwilę.- Po kilku minutach Samantha wróciła z flakonikiem zielonej cieczy. Robiąc mi pentagram na czole powiedziała.- Niechaj to źródło magicznej energii przeniesie myśli do celu. Niech twoja wiedza bedzie ich wiedzą stań się jednością z ich jaźnią.
- Co dalej?
- Wystarczy ze skoncentrujesz swe myśli, które chcesz przekazać i dotkniesz czoła danej osoby. Myśli powędrują same.
- Rozumiem. Bądźcie ostrożne.

Wybiegłem. Chciałem znaleść Bloom i znalazłem. Była nieprzytomna i w otoczeniu wampirów, których do tej pory nie wiedziałem. Były potężniejsze.. Coś nieprawdopodobnego. O nie... Czyżby to byli Pierwsi... Stanąłem jak w ryty. Te łachudry mnie zobaczyły. W powietrzu czułem zapach osoby o wiele potężniejszej od tej grupki. Ruszyli na mnie. W pewnej chwili znikąd pojawiła się Martha.

- Co ty tu robisz?!
- A jak myślisz Kaelu. Staram ci się pomóc! Rób co musisz!
- Co?

Martha zaatakowała grupę wampirów. Ja podbiegłem do nieprzytomnej Bloom. Wziąłem ją na ręce u biegłem przed siebie. Daleko jak najdalej.

Znaleźliśmy się gdzieś w centrum miasta. To był dach jakiejś miejscowej korporacji. Wokoło było mnóstwo świateł. Dotknąłem czoła nieprzytomnej Bloom i skoncentrowałem się. Czułem jak połaczyliśmy sie w jedna całość. Moje myśli płynęły swobodnie. Bloom jadę do Rosji. Muszę coś sprawdzić. Pomóc Adamowi. Zostań i chroń Olivię i Samanthę, Kyne. Dracke...Dracke potrzebuje Twojej pomocy. Sam nie wierzę, ze to mówię, ale musimy z nim współpracować. Odszukaj go. Martha...Martha pewnie nie żyje... Liczę na Ciebie Bloom. Świat stoi na progu zagłady...

Połączenie myśli zostało przerwane. Bloom powoli zaczęła sie wybudzać. Kilka chwil później. Zobaczyłem zblizajacy sie helikopter z przyciemnionymi szybami. W środku siedział Alex. Główny łowca.

- Nie mamy czasu! Wsiadaj!
- Nie zawiedź mnie!- Powiedziałem do Bloom, która powoli się wybudzała. Miała otwarte oczy wiec mnie widziała.-Witaj Alex!
- Bez uprzejmości Kaelu! Sprawa jest najwyższej wagi. Lecimy do Rosji. Przebudzimy wampira, który jest wstanie pokonac to pradawne zło...
- Do dzieła zatem.

Odlecieliśmy. Pozostawiłem za sobą Bloom, Samanthę, Olivię i rodzeństwo, które jak na ironię prawdopodobnie okaże się naszym sprzymierzeńcem w walce z... No właśnie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lovevampires.fora.pl Strona Główna -> Gry i Zabawy :) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1